RSS

Aktualności

  • Monday, 9 March 2015r. Turystyka

    „Zielone wzgórza nad Soliną..”- nasza romantyczna wyprawa.

     „Zielone wzgórza nad Soliną..”- nasza romantyczna wyprawa.

        Słuchacze Uniwersytetu Trzeciego Wieku z Kłaja w maju 2015r. zwiedzali Karpacz i odwiedzili Pragę, a w sierpniu wyruszyli w Bieszczady. W trzy dni (28-30.08.2015r.) pokonywaliśmy bieszczadzką pętlą tą piękną krainę wzdłuż i wszerz, tam i z powrotem. Autobus wytrzymał te zmagania, a kierowca P. Darek dzielnie pokonując kolejne zakręty i przewężenia odkrywał w sobie żyłkę rajdowca. Już w Karpaczu mu się podobało, a tym razem mimo zmęczenia uśmiechał się i widzieliśmy błysk w jego oczach. W tym miejscu trzeba dodać dla niewtajemniczonych, że wozi nas na wszystkie wycieczki . Zaprzyjaźniliśmy się z nim i bardzo mu dziękujemy. Przewodnik rozpoczął swoją opowieść od  Krosna. Nakreślił historię Huty Szkła zatrudniającej ok. 8tys. ludzi w okresie największej prosperity, po rozdrobnienie na rodzinne fabryczki szkła artystycznego, aż do upadku tego przemysłu. W Sanoku poznaliśmy ciekawe fakty z życia i twórczości Zdzisława Beksińskiego. Niestety nie obejrzeliśmy jego prac sztuki sakralnej XV-XIX w. w Muzeum Historycznym. Plan wycieczki był ściśle określony i musieliśmy się go trzymać. Widok ruin klasztornych w Zagórzu zaskoczył nas swoją potęgą. Bardzo dobrze, że postanowiono podjąć prace konserwatorskie w celu zachowania ruin przed dalszą degradacją. Bardzo przejmujący był widok tego kompleksu tak  okazałego jak na tamte czasy. Zachowane ruiny są pięknym pomnikiem przemijania. Miejscem skłaniającym do refleksji nad wielkością i upadkiem. Można zamknąć oczy i prawie słyszy się kroki zakonników. Społeczności pracowitej krzątającej się wokół spraw doczesnych i wiecznych w idealnej harmonii między duchem a ciałem. Takich zamyślonych i wzruszonych zawieziono nas do browaru URSA MAIOR w miejscowości Uherce Mineralne. Żar lał się z nieba więc degustacja zimnego piwa sprawiła nam wiele radości. Każda kolejna szklaneczka zawierał inny gatunek piwa. Słuchając wykładu o produkcji i rodzajach piw degustowaliśmy jaśniejsze, ciemniejsze, słodsze lub z lekką goryczką. Z miną koneserów moczyliśmy usta w orzeźwiającym napoju dzieląc się spostrzeżeniami. Bardzo niechętnie opuściliśmy przyjazny browar. Przewodnik nie miał litości i powiózł nas do Centrum Ekumenicznego w Myczkowcach. Nasz opiekun posiadając doskonałą wiedzę historyczno, geograficzną - pośród miniatur świątyń ( społeczności bojkowskiej, łemkowskiej, żydowskiej) wtajemniczał nas w losy powstawania i niszczenia. Tragedia ich jedynego świadectwa odrębności i solidarności w tym narodowościowym tyglu bardzo nas poruszyła. Trzeba pamiętać o istocie dramatycznego wpływu polityki na los tych ludzi z chwilą kiedy meandry historii zepchnęły ich do kategorii pograniczników. Za biurkami decydowano o ich wysiedleniu . Równano z ziemią ich domy i świątynie. Wysiedlano, by po kilku latach łaskawie pozwolić powrócić. 

    Dzień zakończyliśmy spacerem po „koronie zapory wodnej” w Solinie. Widok z góry na zaporę był piękny, ale rejs statkiem wzruszył i rozmarzył brzmiącymi w uszach słowami piosenki „Zielone wzgórza nad Soliną...”.

    Pensjonat w Berezce utulił nasze zmęczone ciała, rozgrzane słońcem głowy i uspokoił rozdygotane wzruszeniem serca. 

    Drugiego dnia mieliśmy okazję zwiedzać pięknie zachowaną i odnowioną świątynie w Górzance. Pobiegliśmy na spacer widokowy pod Małą Rawką w schronisku złapaliśmy oddech. Zdążyliśmy przekazać bieszczadzkim żubrom w zagrodzie w Mucznem pozdrowienia od kuzynów żubrów niepołomickich. Zaliczyliśmy degustację oryginalnych miejscowych pierogów. Zaglądnęliśmy do pracowni ikon i „dusiołków od szczęścia wszelakiego”.

    Wieczór przy ognisku pod rozgwieżdżonym niebem przeciągną się do późnych godzin. Tak pięknie brzmiały Łemkowskie dumki przy akompaniamencie akordeonu. Trzeciego dnia mając świadomość, że to ostatni dzień wyprawy jeszcze bardziej zachłannie podziwialiśmy krajobrazy jadąc dyliżansami po bezdrożach . Pożegnaliśmy Komańczę i Cisną. Nawet niedźwiedzi przysmak i tradycyjne serki nie zdołały złagodzić żalu, że trzeba opuścić tą piękną naturalną wciąż jeszcze dziewiczą krainę .

    Dorota Kosmowska 

Galeria